czwartek, 9 kwietnia 2015

Nie umiesz? To się naucz!


Nie umiesz? To się naucz!... powiedziała do mnie pewna znajoma i miała rację. Jęczałam, że nie wiem jak uszyć to... i tamto... i ogólnie olagoba(!) jaka ja bida jestem.



Gdy tylko zaczęła się moda na dresówkę, a co za tym idzie jej wysyp we wszystkich sklepach z tkaninami, nakupiłam kilka dobrych metrów, w różnych kolorach i gramaturach. Jak się niestety szybko przekonałam, moja maszyna nie do końca radziła sobie z szyciem dresówkowych tworów. Kombinowałam z ustawieniami, naprężeniem nici, długością ściegów, ba! ze wszystkimi ściegami i nic. W dalszym ciągu- jak się marszczyła, tak dalej się marszczy. Więc odłożyłam te zapasy dzianiny na nowe, lepsze czasy, kiedy to będę posiadaczką super nowoczesnej maszyny i dresówka znowu będzie w modzie.

Mimo tego, że rzuciłam dresówkę w kąt, wydaje mi się, że zdiagnozowałam problem- mam wrażenie, że transport zbyt wolno przesuwał dzianinę, co powodowało jej pofalowanie. Pewności nie mam, jedynie przeczucie. Jakiś czas temu zrobiłam sobie prezent i zakupiłam konkretną ilość nowych, dziwacznych stopek do maszyny (oj ile z tym było zabawy i śmiechu:), kiedyś Wam o tym opowiem), między innymi stopkę z górnym transportem. Olśniło mnie, że może ona rozwiązać mój problem i jak się okazało- rozwiązała!

Wracając do początku- wniosek z rozmowy był taki- nie umiem uszyć spodenek, więc coś trzeba z tym zrobić. Najprostszy sposób jaki przyszedł mi do głowy, to rozprucie starych, za małych spodenek, odrysowanie na papierze, powiększenie, wycięcie, zszycie w odwrotnej kolejności niż prułam i gotowe. Aż się zdziwiłam- ale udało się, no może w 90%. Ale jak na pierwszy raz, to te 10% mogę sobie podarować.

te spodenki zaraz zostaną unicestwione, jeszcze o tym nie wiedzą, że to ich ostatnia minuta na tym świecie...

prosta sprawa, tak na oko dorzuciłam centymetr to tu, to tam.

stare spodenki jednak się na coś przydały, żeby serce miało falowane brzegi, naciągałam materiał w trakcie szycia

tu widać monstrualną stopkę z górnym transportem- kocham ją!

szyjąc tunel w pasie, na gumkę, zostawiłam dwa centymetry by tę gumkę następnie wciągnąć. Przypomnienie dla zapominalskich

aha, miś też chce takie spodnie?

:D

będę musiała co nieco poprawić, bo jak widać w spodenkach mieści się także miś, a pewnie zmieściłyby się jeszcze dwa;)

Kasia

4 komentarze:

  1. Kwestia jest taka, że jak człowiek chce, to może i kominy naprawiać i spodenki szyć, wystarczy chcieć! Ja niestety jestem strasznie niecierpliwa i jeśli szyję coś dłużej niż dwa dni, to zazwyczaj rzucam tym daaaleko w kąt... chociaż z czasem to chyba przechodzi i człowiek nabiera większej wprawy... Jak patrzę na swoją pierwszą poduszkę, to mam wrażenie, że zaraz się rozsypie... ale trzymam ją dla sentymentu :)
    Spodenki świetne, a jeśli za szerokie, wystarczy zwęzić gumkę w pasie i gotowe :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja nie mogę, dwa razy dodawałam odpowiedź na komentarz i za każdym razem znika... to chyba nie jest mój dzień. Zamiast rozwodzić się nad nieuchronnym upływem czasu i zwężonymi spodenkami, po prostu podziękuję za komentarz!

      Usuń